7 czerwca 2024 r. odbyło się podsumowanie XXI edycji powiatowego konkursu „LEGENDY ZIEMI KRASNOSTAWSKIEJ” . Do Powiatowej Biblioteki Publicznej, która była organizatorem konkursu przybyli uczniowie nagrodzeni, nauczyciele oraz rodzice. Komisja konkursowa w składzie: Joanna Hryniewicz, Joanna Kawęcka, Dorota Korkosz dokonała oceny 113 prac nadesłanych z 12 szkół podstawowych z terenu powiatu krasnostawskiego. Konkurs przebiegał w dwóch kategoriach: plastycznej ( zgłoszono 77 prac) i literackiej (36 prac).
Uczeń naszej szkoły otrzymał nagrodę w kategorii literackiej:
Filip Toczony napisał legendę pt. „O dzielnym kowalu Stefanie co szkołę i kościół ocalił”.
Dyplomy i nagrody wręczał starosta krasnostawski Janusz Szpak, który na zakończenie złożył podziękowania autorom prac literackich i plastycznych, a słowa uznania skierował do rodziców i nauczycieli za przygotowanie dzieci. Pogratulował wszystkim nagrodzonym i wyróżnionym talentu i pasji.
Uroczystość uświetniły swoimi występami wokalnymi, dziewczynki z MDK Krasnystaw.
Filip jeszcze raz serdeczne gratulacje i życzenia dalszych sukcesów.
Opiekunem ucznia klasy czwartej był pan Leszek Duda.
Link: https://www.facebook.com/share/p/b8zJZxFjhAcqVQbf/
Filip Toczony
Publiczna Szkoła Podstawowa w Łopienniku Nadrzecznym
O dzielnym kowalu Stefanie co szkołę i kościół ocalił.
Na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku we wsi Łopiennik Lacki żył Kowal Stefan.
Był to bardzo duży i silny chłop. Od dziecka ciężko pracował w kuźni ojca, dzięki czemu miał ogromną krzepę. Gdy podrósł, przejął interes po starym i schorowanym kowalu. Młody Stefan chętnie pomagał innym ludziom, zwłaszcza okolicznym mieszkańcom, dlatego wszyscy go lubili i szanowali. Zdarzało mu się dla biedniejszych sąsiadów wykonywać prace za darmo lub za niewielką opłatą. Był bardzo dobrym fachowcem, potrafił zrobić podkowy, narzędzia z żelaza, podkuwał konie, a także wyrywał zęby jak wielu innych kowali w tamtych czasach. Był tak silny, że podobno wchodził pod brzuch konia i podnosił go do góry. Niestety życie Kowala przypadło na bardzo burzliwy okres w dziejach Polski, która była wtedy pod zaborami. Łopiennik był wtedy w zaborze rosyjskim.
W 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa. Na terenie Łopiennika również toczyły się walki. Armia austro - węgierska pokonywała na początku wojska rosyjskie, ale przeciwnik po zebraniu nowych sił i żołnierzy odbił ten teren. Żołnierze cesarza austo - węgierskiego uciekali w popłochu, paląc i rabując wsie, z obawy, że Polacy mogą pomagać Rosjanom. Pewnego dnia, gdy już się robiło ciemno, również rodzinny Łopiennik Stefana podzielił los innych miejscowości. Kowal jednak przeżył. Kiedy wydostał się z pożaru, zobaczył palącą się wieś i sąsiadów. Zdenerwowany złapał to, co miał pod ręką i ruszył na oddziały wroga. Rozwścieczony i uzbrojony w topór napotkał Austriaków próbujących zniszczyć szkołę, którą razem z mieszkańcami Łopiennika odważny kowal budował. W szale rozgromił aż trzydziestu dwóch przeciwników. Ciężko w to uwierzyć, ale pamiętajmy, że Stefan był bardzo silny i w walce wykorzystał znajomość terenu oraz osłonę nocy. Zaskoczył żołnierzy, którzy myśleli, że atakuje ich cały oddział. Stefan był jak zjawa, atakował z każdej strony. Po pokonaniu napastników zobaczył, że wojska wroga idą w stronę kościoła, żeby go zniszczyć. Nie mógł dopuścić do tego, aby świątynia, przy budowie której brał udział, spłonęła. Ruszył na ratunek. Dzielnie walczył pokonując wielu żołnierzy wroga. Sam jednak odniósł rany od trzech kul wystrzelonych z austriackich karabinów. Reszta oddziału uciekła, bo przestraszyli się nadciągających Rosjan. W ten oto sposób kościół i szkoła w Łopienniku zostały uratowane.
Opis bitwy możemy znaleźć w warszawskiej gazecie z tamtego okresu "Goniec Wieczorny" z dnia piątego października 1914 roku. Jest tam opis zniszczeń i pożaru wsi oraz statystyki dotyczące poległych. Wspomniano także o ocalałej szkole i kościele. Nikt nie wspomniał o dzielnym kowalu Stefanie. Jedynie nieliczni ocalali mieszkańcy znali prawdziwą wersję wydarzeń. Sam Stefan został pochowany omyłkowo przez wojsko rosyjskie z innymi poległymi żołnierzami w zbiorowej mogile. Cmentarz wojenny z tamtych czasów nadal jest na obrzeżach Łopiennika i do dziś możemy go odwiedzić, bo leży przy głównej trasie S17 tuż przy granicy z Fajsławicami. Już dawno umarli ludzie co widzieli wszystko na własne oczy. Tę niesamowitą historię słyszał mój dziadek i o tych wydarzeniach opowiedział mnie. Budynek dawnej szkoły i kościół stoją do dziś i służą mieszkańcom gminy.