Wycieczka do Krakowa
Sprawozdanie z wycieczki edukacyjnej do Krakowa i Wieliczki
Dnia 10-03-2008 roku o godzinie 6: 00 wyruszyliśmy na dwudniową wycieczkę, której myślą przewodnią było zwiedzenie Wieliczki i Krakowa. Po dotarciu na miejsce mieliśmy wiele zapału na to, by podziwiać uroki najsłynniejszej kopalni soli w Polsce, mimo, iż podróż była długa i męcząca. Wieliczka jest ogromnym, pełnym ciekawych zakątków obiektem, więc zgłębienie jej tajemnic zajęło nam dużo czasu.
Pierwszym krokiem w podróży po kopalni był Szyb Daniłowicza, przy którym przewodnik zapoznał nas z dalszym przebiegiem Trasy Turystycznej w podziemiach.
Następnym elementem naszej wędrówki była Komora Mikołaja Kopernika, któremu poświęcono monument dla uczczenia pięćsetnej rocznicy jego urodzin.
Kolejnym punktem wycieczki była świątynia pod wezwaniem św. Antoniego, sprzymierzeńca ludzi poszukujących, opiekuna górników kruszcowych, dlatego też tamtejsi robotnicy udawali się na codzienną, poranną modlitwę. W ołtarzu głównym kaplicy znajdują się figury Chrystusa Ukrzyżowanego, Matki Boskiej z Dzieciątkiem i św. Antoniego. W bocznych wnękach między kolumnami umieszczono posągi św. Stanisława i św. Klemensa. W przedsionku, w którym gromadzili się wierni znajdują się wolnostojące monumenty świętych oraz wykuta w soli ambona. Ta kaplica jest najstarszą, bo stworzoną w latach 1690 – 1710, z zachowanych podziemnych świątyń.
Nowo poznanym przez nas obiektem była Komora Janowice powstała w pierwszej połowie XVII wieku. W 1967 roku umieszczono w niej sześć, naturalnej wielkości solnych figur ilustrujących najpiękniejszą z legend, opowiadającą o odkryciu soli kamiennej w Polsce. Według niej Kinga córka króla Węgier Beli IV, gdy dostała od ojca w wianie jedną z kopalń soli w Marmaroszu wrzuciła do niej swój zaręczynowy pierścień. Po przybyciu do Polski, władczyni rozkazała kopać we wskazanym przez siebie miejscu, gdzie w bryle soli odnaleziono pierścień. Od tej pory soli w Polsce jest pod dostatkiem. Kinga – patronka górników, została kanonizowana przez Ojca Świętego Jana Pawła II w 1999 roku.
Następnym, odkrytym przez nas zakątkiem była Komora Spalone. Jej nazwa związana jest z pożarem, który przed wiekami rozgorzał w tej części kopani niszcząc drewniane zabezpieczenia. Przedstawiono w niej w sposób plastyczny zagrożenia zawałowe i gazowe występujące w wielickich podziemiach. Górotwór cały czas pracując zaciska przestrzenie wytworzone przez górników. Widoczne jest to na drewnianych stojakach tzw. świadkach, połamanych jak zapałki. Natomiast niebezpieczeństwo, jakie niósł ze sobą metan ilustrują postacie pokutników, wyrzeźbione w 1972 roku przez górnika Mieczysława Kluzka. Od 1999 roku w Komorze Spalone można być uczestnikiem mini spektaklu światła i dźwięku, przypominającego grozę niebezpieczeństw, z którymi musieli od wieków zmagać się wieliccy górnicy. Później mieliśmy okazję zobaczyć komorę zwaną Sielec. Przy wejściu do niej, po prawej stronie, górnicy zawiesili niegdyś wydruk z wizerunkiem Matki Boskiej Zwycięskiej. Ciekawostką jest, że większe bryły soli obrabiano w formę walca – tworząc tzw. bałwany. Kształt ten umożliwiał toczenie ich za pomocą drewnianych drągów do miejsc, w których pracowały kieraty.
Kolejnym etapem naszego podziemnego szlaku było zapoznanie się z Komorą Kazimierza Wielkiego, wykonaną w XVIII wieku drążeniem bryły soli zielonej. Nazwę komory nadano w 600-letnią rocznicę ustanowienia przez króla statutu dla Żup Krakowskich. W centralnej jej części znajduje się kierat konny typu saskiego, który jest autentyczną XVIII-wieczną, drewnianą maszyną, służącą do transportu soli z niższych poziomów na wyższe.
Bardzo zachwyciła nas Komora Pieskowa Skała należącą do najpiękniejszych miejsc w wielickiej kopalni. Górnicy rozpoczęli w tym miejscu wybieranie soli ze złoża pokładowego w XVII wieku, tworząc przestrzeń, która połączyła poziom I (Bono) kopalni z poziomem II wyższym (im. Braci Markowskich).W centralnej części komory znajduje się szybik Krzysztofory, powyżej którego umieszczono krzyż ręczny, dawną drewnianą maszynę służącą do transportu soli na wyżej położone poziomy. Cała koncepcja aranżacji wnętrza komory, według projektu górnika – rzeźbiarza Stanisława Anioła, podyktowana została chęcią pokazania turystom atmosfery prawdziwej, żywej kopalni. Atrakcją jest, iż zrekonstruowane urządzenia mogą być uruchamiane i obsługiwane przez zwiedzających. Na głębokości 90, 7 metraznajduje się Poprzecznia Kunegunda, w której zachowały się oryginalne drewniane rynny służące do odprowadzania podziemnych wodnych wycieków. Informacje o pierwszych próbach mechanizacji transportu pionowego wód kopalnianych, zachowały się w źródłach pisanych z początku XVI wieku. Podszybie szybiku Kunegunda powstało w pierwszej połowie XIX wieku i jest ono jednym z wielu miejsc w kopalni, gdzie widoczne są zjawiska wtórnej krystalizacji soli wynikające z wytrącania się związków soli z jej wodnych roztworów krążących w górotworze. W zależności od warunków przybierają formę stalaktytów, stalagmitów choinkowych, "solnych włosów" bądź różnorodnych nacieków i narostów. Szeroka gama tych wielobarwnych form sprawia, że wnętrze kopalni pełne jest niepowtarzalnego uroku.
Drugą kaplicą znajdującą się na Trasie Turystycznej jest kaplica pod wezwania św. Krzyża. Komora, w której ją urządzono, została udostępniona turystom w połowie XIX wieku i nosiła wówczas imię cesarza Franciszka Józefa I. Po przeciwległej stronie ustawiono polichromowaną figurę Matki Boskiej Zwycięskiej. Jest ona cennym, XVII-wiecznym zabytkiem pochodzącym z pracowni małopolskiego mistrza epoki baroku. Wnętrze oświetla żyrandol wykonany w drugiej połowie XIX wieku z drewna i kryształów soli. Po prawej stronie, przy wejściu do komory zachowały się ślady po klinach, używanych przy ręcznej eksploatacji ścian. Polegała ona na oszramowaniu prostopadłościennego bloku solnego tzw. kłapcia a następnie odspojeniu go (zbiciu) za pomocą drewnianych bądź żelaznych klinów. Kaplica św. Kingi jest najokazalszą i najbogatszą w swej formie podziemną świątynią. Założono ją w 1896 roku, w przestrzeni powstałej po eksploatacji olbrzymiej bryły soli zielonej. Wystrój kaplicy tworzony był przez blisko 70 lat (do 1963 roku) przez górników-rzeźbiarzy, z których najbardziej znani to: Józef i Tomasz Markowscy oraz Antoni Wyrodek. Głównym wykonawcą prac architektoniczno-rzeźbiarskich w kaplicy w latach 1895-1920, był Józef Markowski. Jego dziełem jest ołtarz główny, składający się z trzech części. W środkowej umieszczony był pierwotnie olejny obraz Ferdynanda Olesińskiego, ucznia Jana Matejki, przedstawiający św. Kingę oraz górnika, który wręcza jej pierścień wydobyty z bryły soli. W 1914 roku w miejsce obrazu wstawiono figurę św. Kingi, wykutą w soli przez Józefa Markowskiego, a ściany za nią udekorowano kryształami halitu. W bocznych wnękach ołtarza, pomiędzy dwoma parami kolumn znajdują się figury św. Józefa - patrona cieśli oraz św. Klemensa – patrona górników a także całej wielickiej parafii. W ociosie północnym kaplicy, znajduje się Szopka Betlejemska, której niegdyś drewniane figurki autorstwa Józefa Markowskiego, po II wojnie światowej, zastąpiono solnymi, wykonanymi przez górnika-rzeźbiarza Mieczysława Kluzka. Elementami o dużym znaczeniu dekoracyjnym dla całości wnętrza świątyni są żyrandole, ozdobione kryształami soli. Kaplica św. Kingi będąca swoistą galerią solnej sztuki i miejscem koncertów, oprócz dostarczania wrażeń estetycznych zwiedzającym, jest czynnym miejscem kultu religijnego.
Obiekt Kazanów, pomiędzy pierwszym a drugim poziomem kopalni mieści się na głębokości 120 metrówi obejrzeliśmy go oraz Komorę Józefa Piłsudskiego. W górnej jej części ustawiono pomnik Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego (1867-1935), wykonany w soli przez górnika-rzeźbiarza Stanisława Anioła w 1997 roku. Twórca Legionów Polskich, Naczelnik Państwa Polskiego - zwiedzał wielicką kopalnię w 1919 roku. Powstanie samego wyrobiska związane jest z eksploatacją w początkach XIX wieku, dwóch sąsiadujących ze sobą brył soli zielonej. Gdy w latach 30. XIX wieku, Austriacy organizowali trasę dla turystów, połączyli dwie bliźniacze komory 10-metrowym tunelem. Wybudowali drewniane schody i pomost, a dół komory wypełnili solanką. Szczególną atrakcją były przejazdy tratwą przez tunel, którym towarzyszyły pokazy sztucznych ogni i muzyka orkiestry salinarnej. W latach 90. XIX wieku, strop wyrobisk wzmocniono drewnianą obudową nazywaną "koszykową". W komorze na uwagę zasługuje również XVIII-wieczna figura patrona tonących św. Jana Nepomucena.
"Stanisław Staszic - wszechstronny przedstawiciel polskiego Oświecenia, wybitny geolog" - to treść napisu przy popiersiu, wykonanym w soli przez górnika-rzeźbiarza Antoniego Wyrodka w 1964 roku, a znajdującym się w komorze. Na Trasie Turystycznej przeprowadzono wiele inwestycji, które umożliwiły osobom niepełnosprawnym ruchowo zwiedzanie podziemnych wyrobisk. Zaadaptowany odcinek obejmuje najciekawsze fragmenty kopalni m. in. kaplice św. Kingi i św. Krzyża oraz komorę Erazma Barącza. W komorze Stanisława Staszica zainstalowano w 2003 roku panoramiczną windę, umożliwiającą komunikację między tarasem widokowym w górnej części komory (głębokość 100 m), a dołem tejże komory (głębokość ok. 125 m). Planowane są prace modernizujące dalsze odcinki Trasy Turystycznej dla zwiedzających niepełnosprawnych ruchowo.
Kolejną atrakcją był Władca wielickich podziemi, strażnik solnego skarbu, ukazuje się zwiedzającym we wnęce wykutej w poprzeczni Poniatowski. Górnicy od wieków wierzyli w dobrego ducha kopalni, który ostrzegał ich przed niebezpieczeństwem ognia, zawału bądź wybuchu. Gdy w danym rejonie kopalni pojawił się "On”, czyli Skarbnik, należało natychmiast wycofać się w bezpieczniejsze miejsce. Kompozycja przedstawiająca takie właśnie spotkanie Skarbnika z wielickimi górnikami została wykonana przez górników-rzeźbiarzy – Mieczysława Kluzka i Piotra Cholewę w 1968 roku.
Ostatnim punktem naszej podziemnej podróży było Podszybie Szybu Daniłowicza, znajdujące się na III poziomie na głębokości 135 metrów, z którego turyści wyjeżdżają na powierzchnię czteropiętrową windą. Na każdy jej poziom wchodzi 9 osób (razem 36 osób). Winda porusza się z prędkością 4m/s. Zgodnie z odwieczną tradycją budowania przy podszybiach ołtarzy, umieszczono tutaj współczesny obraz Piotra Moskala, przedstawiający patronkę solnych górników – św. Kingę. W symetrycznie zaprojektowanych wnękach, po obu stronach obrazu znajdują się rzeźby św. św. Franciszka i Klary, wykonane z drewna lipowe-go przez górnika-rzeźbiarza Pawła Janowskiego. Podziemne kaplice, wizerunki świętych patronów jak i pozdrowienie „Szczęść Boże” wypowiadane przy każdym spotkaniu i pożegnaniu, są świadectwem niezwykłej pobożności ludzi pracujących pod ziemią. Tego samego dnia udało nam się zwiedzić Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Nasza przewodniczka opowiedziała nam życiorys jednej z sióstr, aby łatwiej nam było zrozumieć cel wyprawy. Dowiedzieliśmy się, że siostra Faustyna od dzieciństwa odznaczała się umiłowaniem do modlitwy, pracowitością, posłuszeństwem i wielką wrażliwością na ludzką biedę. Jako kilkunastoletnia dziewczyna opuściła rodzinny dom, by na służbie u zamożnych rodzin zarobić na własne utrzymanie i pomoc rodzicom. Głos powołania odczuwała w swej duszy już od siódmego roku życia, ale wobec braku zgody rodziców na wstąpienie do klasztoru próbowała go w sobie zagłuszyć. Przynaglona jednak wizją cierpiącego Chrystusa wyjechała do Warszawy i tam wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. W klasztorze, jako siostra Maria Faustyna, przeżyła trzydzieści lat pełniąc obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki w wielu domach zgromadzenia. Gorliwie spełniała wszystkie prace, wiernie zachowywała reguły zakonne, była skupiona, milcząca, a przy tym naturalna, pełna życzliwej i bezinteresownej miłości. Jej życie, na pozór bardzo zwyczajne, monotonne i szare, kryło w sobie nadzwyczajną głębię zjednoczenia z Bogiem. Lata jej zakonnego życia obfitowały w nadzwyczajne łaski: objawienia, wizje, ukryte stygmaty, uczestnictwo w męce Pańskiej, dar bilokacji, czytanie w duszach ludzkich, proroctwa czy rzadko spotykany dar mistyczny zrękowin i zaślubin. Żywy kontakt z Bogiem, Matką Najświętszą, aniołami, świętymi i duszami czyśćcowymi- cały świat nadprzyrodzony był dla niej nie mniej realny i rzeczywisty niż ten, który dostrzegała zmysłami. Mimo tak wielkiego obdarowania łaskami nadzwyczajnymi, wiedziała, że nie one stanowią istotę świętości.W 1931 roku, kiedy przebywała w domu zakonnym w Płocku, doznała objawienia obrazu Jezusa Miłosiernego, który przekazał jej prośbę o ustanowienie święta Miłosierdzia. Pierwszy obraz z podpisem „Jezu Ufam Tobie” namalowany został 1934 roku. Siostra Faustyna, chorująca na gruźlicę zmarła 1938 roku i 30 kwietnia 2000 roku, Ojciec Święty Jan Paweł II, orędownik jej nabożeństwa, kanonizował ją.
Pierwszy elementem przez nas zwiedzanym była Bazylika Bożego Miłosierdzia, w której znajduje się obraz Jezusa Miłosiernego. Ma ona bardzo nowoczesny kształt- formę elipsy z duża ilością przeszkleń i jest świątynia dwupoziomową. Wystrój kościoła górnego jest niezwykle wyważony i minimalistyczny; nie przytłacza duża ilością elementów co sprzyja kontemplacji. Centralne miejsce zajmuje ołtarz z obrazem Jezusa Miłosiernego. Tuż pod nim, na podeście, stoi złote tabernakulum w kształcie kuli ziemskiej z aureolą. Ołtarz uzupełnia rzeźba przedstawiająca krzew chylący się pod naporem wiatru. Nad prezbiterium, wykonano przeszklony dach tubusa. Pomimo pozornej pustki w kościele czuje się duchowe wypełnienie.
Następnym punktem zwiedzania była 76- metrowa wieża widokowa, z której mogliśmy podziwiać panoramę okolic. Na platformę, usytuowaną na wysokości 42 metrówdostaliśmy się korzystając z windy lub pokonując 315 schodów. Stanowi ona odrębny obiekt sanktuarium. Po zejściu przeszliśmy do kaplicy Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego czyli do kościoła pod wezwaniem Świętego Krzyża, w której każdy z nas mógł uczcić pamięć o siostrze Faustynie, całując jej relikwie. Kościół ten został wybudowany 1905 roku (w roku urodzin siostry Faustyny) przez polskich robotników, jako jedyna w okolicy świątynia katolicka na ziemiach niemieckich. W głównym jej ołtarzu, mieści się bogato zdobiony witraż, przedstawiający ukrzyżowanego Chrystusa. Tuż obok znajduje się obraz Jezusa Miłosiernego, a pod nim sarkofag ze zwłokami św. Faustyny. W bocznych ścianach kaplicy, zawieszona antyramy wypełnione szlachetnymi klejnotami, ułożonymi w różne wzory. Po wyjściu z kościoła byliśmy głęboko wzruszeni atmosferą panującą w środku. Drugi dzień wycieczki obfitował w wiele atrakcji związanych z najpiękniejszymi miejscami i najsłynniejszymi zabytkami w Krakowie. Nasz przewodnik potrafił o nich niezwykle ciekawie opowiadać. Pierwszym, głównym etapem podróży był Wawel. Wawel znajduje się w przepięknym i malowniczo położonym Krakowie. Jest jednym z najpiękniejszych zabytków nie tylko Krakowa, ale i całego kraju. W przeszłości rezydencja należała do sławnych królów Polskich. Najstarsze zabudowania powstały w XI w., za panowania Bolesława Chrobrego. Ówczesny renesansowy styl budowli powstał natomiast już za panowania Zygmunta Starego. Wokół Wawelu, przed wejściem do Zamku rozciąga się tajemniczy i obszerny dziedziniec. Znajdując się w jego wnętrzu poczuliśmy powiew przeszłości. Odwiedzając to urokliwe miejsce doceniliśmy również jego wyjątkowość i cenne zabytki. Wnętrza Wawelu ozdobione są kosztownymi tkaninami, bajecznymi malowidłami przedstawiającymi historie życia człowieka począwszy od czasów prehistorycznych. Największym wielbicielem i koneserem cennych przedmiotów był niewątpliwie Zygmunt August, który sprowadził do Polski ok. 35 arrasów ozdabiających Wawel. Arrasy po raz pierwszy przywiozła do Polski królowa Bona, po czym król Zygmunt I Stary zamówił ich aż 108 sztuk. Gobeliny te przedstawiają motywy zwierzęce, religijne oraz herby.
Królewskie komnaty niegdyś znajdowały się wyłącznie na I piętrze Zamku Wawelskiego. II piętro natomiast, ma charakter reprezentacyjno-wizytowy. Znajdują się tutaj: jadalnia, komnata pod Zodiakiem, Pod Planetami, Poselska, Pod głowami oraz Senatorska. Zabytek ten jest jedną z pierwszych budowli Wawelu. Tajemniczy półmrok panujący we wnętrzu budowli dodaje jej uroku i magii. Ściany przyozdobione są kośćmi prehistorycznych zwierząt, które mają na celu ochronę Wawelu przed złem. Wierzono, iż gdy na ziemię spadnie część z rozwieszonych na ścianach kości, wówczas należy spodziewać się niebezpieczeństwa związanego z Wawelem. W tak pięknym i wyjątkowym miejscu, są również odprawiane uroczystości ślubne. W Katedrze znajdują się także liczne zabytki m.in. renesansowa kaplica Zygmuntowska. Moc świateł, cieni oraz kolorów doskonale ze sobą współgra, wywierając ogromne wrażenie. Przed wejściem na słynne wzgórze mieliśmy szansę zapoznania się z czyhającym, ziejącym ogniem Smokiem Wawelskim. Z nim wiąże się pewna legenda, która głosi, że pogromcą smoka był syn króla Kraka, a smok został zgładzony w 700 r. n.e. Na pamiątkę tej legendy u podnóża Wzgórza Wawelskiego w 1970 ustawiono pomnik tego siedmiogłowego stwora. Autorem rzeźby jest krakowski artysta Bronisław Chromy. Rzeźba Smoka Wawelskiego zasilana jest gazem ziemnym, dzięki czemu możliwe jest zianie ogniem. Smok Wawelski cieszy się wielką popularnością zarówno wśród turystów i rodowitych mieszkańców Grodu Kraka, jak i dzieci z całej Polski, oglądających "Przygody Baltazara Gąbki". Smok Wawelski gra tam jedną z głównych ról, ratując świat przed opryszkami z "krainy Dreszczowców".Następnie zobaczyliśmy wnętrze Wieży Zygmuntowskiej i jej największą, ogromną oraz najbardziej znaną atrakcję, albowiem w Wieży Zygmuntowskiej zawieszono jeden z największych w Europie dzwon o imieniu Zygmunt. Powstał on w roku 1520 na polecenie Zygmunta Starego i waży 11 ton. Zygmunt odzywa się tylko w czasie ważnych uroczystości kościelnych i narodowych, a jego dotknięcie według tradycji przynosi szczęście. Przy wejściu do świątyni straszą olbrzymie kości. Niektórzy twierdzą, że są to pozostałości po Smoku Wawelskim. Hipoteza ta wydaje się mało realna i prawdopodobnie największa z kości jest po prostu żebrem wieloryba, a pozostałe to piszczel mamuta i czaszka nosorożca. Następnie udaliśmy się do pierwszego kościoła katedralnego na Wawelu. Wzniesiony został najpewniej niedługo po ustanowieniu w l000 r. biskupstwa krakowskiego. Dzisiejszy stan wiedzy nie pozwala na dokonanie przekonującej rekonstrukcji jej kształtu. Katedra krakowska stanowiła centrum czci kanonizowanego w 1253 r. św. Stanisława, biskupa krakowskiego zamordowanego w 1079 r. przez z rozkazu króla Bolesława Śmiałego. Do jego grobu przybywali pielgrzymi zarówno z Polski, jak i krajów ościennych. Kult tego świętego łączony był z ideą zjednoczenia rozbitego na dzielnice Królestwa Polskiego, dlatego też nie może dziwić fakt, że wbrew wcześniejszej tradycji koronowania królów w archikatedrze gnieźnieńskiej, koronacja Władysława Łokietka odbyła się 20 I 1320 r. w katedrze krakowskiej, w pobliżu relikwii patrona odrodzonej polskiej monarchii. Odtąd wawelska świątynia stała się miejscem koronacji władców Polski. Już w trakcie budowy gotyckiej świątyni biskupi i możnowładcy wznieśli przy jej zewnętrznych murach pierwsze kaplice. Proces ich fundacji trwał przez całe XIV i XV stulecie. Szczególnie okazałą formą odznaczały się kaplice ufundowane przez monarchów: króla Kazimierza Wielkiego (p.w. Wniebowzięcia NMP), królową Zofię, czwartą żonę Władysława Jagiełły (p.w. Świętej Trójcy), oraz króla Kazimierza Jagiellończyka i jego małżonkę, Elżbietę Rakuszankę (p.w. Św. Krzyża i Ducha Świętego). Katedra pełniła także funkcję nekropolii. Miejsca pochówków królewskich, biskupich i możnowładczych upamiętniano płytami wmurowanymi w posadzkę lub okazałymi nagrobkami. Wyjątkową wartość posiada zespół gotyckich królewskich pomników nagrobnych (Władysława Łokietka, Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełły, Kazimierza Jagiellończyka), budzących podziw ze względu na swe wysokie walory artystyczne. Niektóre średniowieczne ołtarze, wśród nich także ołtarz główny, ustąpiły miejsca nowym, renesansowym. W XVI w. powstało również wiele nagrobków (przede wszystkim królewskich i biskupich) oraz epitafiów. Renesansowe i manierystyczne wyposażenie katedry było dziełem wybitnych artystów osiadłych w Krakowie, w znacznej części pochodzących z Włoch. W kolejnych dwóch stuleciach katedra na Wawelu zmieniła zasadniczo swój wystrój. W XVII w., dzięki hojnym fundacjom królów, biskupów, magnatów i kanoników, usunięto niemal całkowicie wyposażenie z wcześniejszych epok i wprowadzono nowe ołtarze, nagrobki, stalle, obrazy. Materiałem charakterystycznym dla nowej epoki stał się czarny "marmur" z Dębnika i różowy z Paczółtowic. W wyniku barokizacji wystroju nawy głównej i prezbiterium powstała wyraźna oś kompozycyjna z dominantami w postaci konfesji św. Stanisława i ołtarza głównego. Kontynuując wcześniejszą tradycję wzniesiono kolejne kaplice kopułowe (biskupów Andrzeja Lipskiego i Jakuba Zadzika) oraz mauzoleum królewskiej dynastii Wazów, nawiązujące zarówno formalnie jak i ideowo do kaplicy Zygmuntowskiej. Przekształcenia dokonane w XVIII wieku nadały wnętrzu katedry późnobarokowy charakter. Wyposażenie, dotychczas dość zróżnicowane pod względem materiału, kształtu i dekoracji, w większości wymieniono na nowe, uporządkowano i ujednolicono podporządkowując zasadom symetrii i tworząc wyraźne osie kompozycyjne. Zredukowano znacznie liczbę ołtarzy bocznych. Wzniesiono kopułowe mauzolea kard. Jana Aleksandra Lipskiego oraz bpa Andrzeja Stanisława Kostki Załuskiego. Kolejna kaplica królewska, która miała upamiętniać saską dynastię Wettynów, pozostała jedynie w sferze planów. Niestety, dążąc do lepszego oświetlenia wnętrza, podwyższono do wysokości prezbiterium mury ambitu, zmieniając tym samym układ przestrzenny i bryłę wschodniej części świątyni. Utrata przez Polskę niepodległości wpłynęła niekorzystnie na krakowski kościół katedralny. Zabrakło fundacji królewskich i biskupich, a okrojone do minimum, niezwykle niegdyś bogate majątki kapitulne, nie pozwalały już na utrzymanie katedry na odpowiednim poziomie. W XIX w. katedra stała się celem pielgrzymek patriotycznych i miejscem okazałych uroczystości z okazji rocznic ważnych wydarzeń z dziejów Polski. Wyjątkowe znaczenie miało pochowanie w podziemiach katedralnych bohaterów narodowych walczących mężnie o wolność Ojczyzny: (Tadeusza Kościuszki o księcia Józefa Poniatowskiego, a także duchowego przywódcy narodu, Adama Mickiewicza. Pochówki te uczyniły katedrę polskim Panteonem, w którym miejsce wiecznego spoczynku znajdują tylko najbardziej zasłużeni Polacy. Tradycja ta znalazła kontynuację w XX w., kiedy w podziemiach katedrze złożono szczątki Juliusza Słowackiego, Józefa Piłsudskiego i Władysława Sikorskiego. Godny podkreślenia jest fakt wprowadzenia nowych dzieł sztuki, takich jak nagrobki królewskie (św. Jadwigi i Władysława Warneńczyka) oraz biskupie, malowidła ścienne, witraże, kraty i wiele innych. Część z nich, reprezentujących aktualne wówczas formy secesyjne, to dzieła wybitnych artystów, spośród których wyróżnić należy Józefa Mehoffera, autora projektów szeregu witraży oraz malowideł ściennych w kaplicy Szafrańców i skarbcu. Wiek XX to okres nieustannej konserwacji katedry i zabytków w niej zgromadzonych. W latach poprzedzających rok 2000 odnowiono wszystkie elewacje katedry i część kaplic. Tak przygotowana świątynia stanowiła centrum obchodów milenium diecezji krakowskiej i Wielkiego Jubileuszu chrześcijaństwa. Katedra na Wawelu zajmuje wyjątkową pozycję w dziejach Polski i w świadomości narodu polskiego. Jest od stuleci miejscem kultu św. Stanisława, który w nierozerwalny sposób wiąże się z ideą zjednoczonego i niepodległego państwa polskiego, aktualną zarówno w dobie rozbicia dzielnicowego, w okresie zaborów i w czasie rządów komunistycznych. Grób tego męczennika pełni od stuleci funkcję Ołtarza Ojczyzny. Dzieje diecezji krakowskiej i zarazem jej głównego kościoła, koronuje dokonane powołanie gospodarza tego miejsca, kard. Karola Wojtyły na Stolicę św. Piotra w Rzymie. Papież Jan Paweł II nawiedzał swój dawny kościół katedralny aż siedmiokrotnie: w latach 1979, 1983, 1987, 1991, 1997, 1999 i 2002.Kolejnym punktem naszej wycieczki był malowniczy Zamek Królewski na Wawelu. Dowiedzieliśmy się o nim mnóstwo interesujących informacji. Zamek wawelski, uważany potocznie za dzieło architektury renesansowej, w rzeczywistości stanowi konglomerat motywów włoskich oraz gotyckich, związanych z lokalną tradycją budowlaną, z „niebem i zwyczajem polskim". Historia budowy, potwierdzająca znaczny udział sił miejscowych zgadza się tu z charakterem stylowym zabytku. Elementem o najbardziej włoskim i najbardziej renesansowym charakterze jest dziedziniec arkadowy. Nawet on zawiera jednak wiele cech swoistych, niewystępujących w Italii. Włoska architektura renesansowa nie zna dziedzińców o rozmiarach choćby zbliżonych do wawelskiego, przykłada natomiast ogromne znaczenie do idealnej regularności założenia. Budowa sytemu krużganków przyczyniła się na Wawelu do częściowego zatarcia nieregularności układu, ale całkowicie jej nie usunęła. Rytm krużganków zakłócają w kilku miejscach masywne filary, których funkcja nie jest dostatecznie wyjaśniona. Kolejna, bardzo specyficzna cecha Wawelu to układ kondygnacji budynku. Zgodnie z obowiązującym w środkowej Europie, a odmiennym od włoskiego zwyczajem parter pałacu służył celom gospodarczym, pierwsze piętro - mieszkalnym, a drugie, najwyższe, spełniało funkcje reprezentacyjne. Dla zapewnienia odpowiedniej oprawy uroczystościom państwowym i dworskim sale paradne uzyskały podwójną wysokość, co spowodowało konieczność podwojenia również i wysokości podpór krużganku. Architekt, chociaż Włoch, wybrnął z trudności sięgając do rozwiązania znanego z gotyku i wzmocnił optycznie zbyt wydłużone trzony kolumn górnej kondygnacji za pomocą dekoracyjnych przewiązek. Drugie pomysłowe rozwiązanie, służące odsunięciu silnie cieniującego okapu dachu od kapiteli kolumn, polega na ustawieniu na nich dodatkowych elementów w postaci „dzbanów" kamiennych. W ten sposób krużganki wawelskie nabrały niezwykłej smukłości, tym bardziej, że w XVI wieku poziom płyty dziedzińca był znacznie niższy od obecnego. Osiągnięty na Wawelu kompromis miał duże znaczenie dla dalszego rozwoju architektury polskiej, a zarówno ogólne zasady założenia królewskiej rezydencji, jak i poszczególne motywy były szeroko naśladowane.Krakowskie fortyfikacje otaczały miasto 42 bastionami i wieloma bramami. Powstawały między XII a XV wiekiem. Ze względu na fakt, że północna strona Krakowa pozbawiona była naturalnych barier często stawała się celem ataków wroga. Dla ochrony wzniesiono Barbakan - zwany przez Krakowian, z uwagi na kształt - rondlem. Barbakan połączono zadaszonym przejściem z Bramą Floriańską, którą z zachwytem podziwialiśmy. Stanowił on niejako "wejście" do Krakowa, które musieli pokonać wszyscy podążający tam goście. W tym miejscu rozpoczynała się Droga Królewska - reprezentacyjna trasa prowadzącą na Wzgórze Wawelskie. W XII wieku sprowadzono do Krakowa relikwie św. Floriana. Nieopodal Barbakanu konie zaprzęgnięte do powozu wiozącego relikwie świętego zatrzymały się nagle i żadna siłą nie można ich było zmusić do dalszej drogi. Odczytano to, jako swoisty znak. W tym miejscu wzniesiono Kościół ku czci św. Floriana. Ciekawostką jest, iż przyszły papież Jan Paweł II (Karol Wojtyła), w tej właśnie świątyni rozpoczynał posługę duszpasterską. Był tam wikariuszem.
Następnym punktem naszej wędrówki był Kościół Mariacki - jeden z najpiękniejszych gotyckich świątyń w Krakowie. Wznosi się przy samym Rynku. Pierwotną romańska świątynię wybudowano w tym samym miejscu na początku XIII wieku. Gotycki kościół został wzniesiony z funduszy mieszczan krakowskich. Wizyta w Bazylice Mariackiej gwarantuje niezapomniane wrażenia. W jego wnętrzach obok cennych witraży, polichromii projektu znanego malarza Jana Matejki mieści się jedna z najcenniejszych atrakcji Krakowa - ołtarz Wita Stwosza, któremu ukończenie arcydzieła zajęło mu dwanaście lat. Scena główna ołtarza przedstawia Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny, świadkami tego wydarzenia jest Dwunastu Apostołów. Nieco powyżej pokazano Wniebowstąpienie Matki Jezusa, a w zwieńczeniu tego ołtarza - koronację Marii. Na skrzydłach ołtarza rzeźbiarz Wit Stwosz przedstawił historię życia Marii i Jezusa. Otwarcie ołtarza ma miejsce o godzinie 11:50. Wielką atrakcją turystyczną jest, że z wyższej wieży Bazyliki Mariackiej o każdej pełnej godzinie rozbrzmiewa hejnał - melodia wygrywana na trąbce, która nieoczekiwanie się "urywa". Wyższa wieża zawsze należała do miasta. Dyżurował na niej strażnik, którego zadaniem było obserwowanie okolicy i również informowanie o zauważonych pożarach czy zbliżających się wrogach. Nagłe przerwanie wygrywanego hejnału ma związek z atakiem Tatarów. Melodia urywa się dokładnie w momencie, gdy trębacz został ugodzony strzałą nieprzyjaciela prosto w gardło.